Misja wobec wspólczesności

Misja Edyty Stein dla współczesnego człowieka

11 października br. Edyta Stein została ogłoszona świętą Kościoła katolickiego. Wyniesienie na ołtarze, w tym przypadku osoby z najbliższej przeszłości, skłania do zamyślenia. Na niemieckim rynku wydawniczym pojawiła się właśnie maleńka książeczka mająca przybliżyć — co zostało zaznaczone w tytule — misję Edyty Stein dla współczesnego człowieka 1. W niniejszym tekście nie chodzi o jej recenzję, lecz o zaznaczenie tego, co z twórczości i działalności Stein należy do przeszłości, co jest do dzisiaj aktualne, gdzie otwierają się nowe perspektywy. Z jakim posłaniem staje dzisiaj przed nami uczennica Edmunda Husserla i karmelitanka? Co pozostało z jej życia, myśli, działalności aktualne po dzień dzisiejszy? Co należy do historii? Gdzie można, a nawet należy dalej rozwinąć, ubogacić doświadczenie Stein?

Najpierw sam szukam odpowiedzi na postawione pytania. Dla każdego jest oczywiste, że wiele z poczynań Stein nie oparło się próbie czasu. Myślę przede wszystkim o jej twórczości filozoficznej i działalności na polu równouprawnienia kobiet.

W twórczości filozoficznej Edyty Stein należy wymienić trzy okresy: fenomenologiczny, spotkania z filozofią arystotelesowsko–tomistyczną oraz okres tzw. „filozofii chrześcijańskiej”. Co należy powiedzieć o tych okresach twórczości? Jak przedstawia się ich ocena? Opinie są jednoznaczne. Ostatni okres twórczości filozoficznej Stein jest najsłabszy, właściwie nie można go nazywać filozoficznym, gdyż w tym czasie Stein świadomie miesza prawdy nauki z prawdami wiary. Nauka nie jest dla niej teorią, lecz „żywą, działającą i skuteczną prawdą”. Krzyż Jezusa Chrystusa, będący zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla Greków, jest dla niej umiłowaniem mądrości, jedynie prawdziwą filozofią. Próba „pogodzenia” filozofii starożytno– –średniowiecznej z filozofią nowożytną jest ze wszech miar interesująca. Stein podjęła ją z nadzieją przybliżenia współczesnemu czytelnikowi — w nowej, fenomenologicznej szacie językowej — myślenia arystotelesowsko–tomistycznego. Przedsięwzięcie „pogodzenia” filozofii przedmiotowej z filozofią podmiotową ma swoich zwolenników, ale i zdecydowanych przeciwników, którymi są — z jednej strony — tomiści, a z drugiej — fenomenolodzy.

Największe znaczenie w twórczości filozoficznej Stein ma jej pierwszy okres, w którym z pomocą metody wypracowanej przez Husserla podejmuje i samodzielnie rozwija jego temat: problematykę wczucia. Stein stara się wykazać, że problematyka Ja nie prowadzi do przyjęcia solipsyzmu (istnienia wyłącznie podmiotu filozofującego) i że świat jest korelatem intersubiektywnej świadomości („wynikiem” porozumienia podmiotów pozostających we wzajemnej komunikacji).

Początku ruchu emancypacyjnego w Niemczech należy szukać w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku. Wiek XX przyniósł jego rozbicie na kierunek: umiarkowany — uwzględniający specyfikę kobiety, i kierunek radykalny — domagający się natychmiastowego równouprawnienia kobiet. Jako licealistka i studentka, Stein opowiedziała się za jego zradykalizowaną formą, co jest „znamieniem” jej charakteru, który nie zna kompromisów. Na co kolejnym przykładem jest fakt, że po chrzcie opowiada się znów — w sposób radykalny — na rzecz dziewcząt i kobiet, ale zupełnie z innych podstaw. Jeśli decyzja z okresu jej ateistycznego życia bazowała na sytuacji polityczno–społecznej, to opcja po chrzcie ma religijno–wyznaniowe fundamenty. Według Stein kobieta jest „poddaną” mężczyzny. Argumentacja biblijna, mająca uzasadnić jej twierdzenie, jest bardzo naiwna i jednostronna. Ale właśnie w tym religijnym radykalizmie Stein „jest sobą”, co Koepcke trafnie komentuje: „Przy całej nowoczesności, dostrzegając problemy praktycznego życia społeczeństwa wstrząsanego kryzysami, cierpiącego materialną i duchową biedę, Stein patrzy na życie, zawód i powołanie kobiety z punktu wyższego, ukierunkowanego na transcendencję. Szukając prawdy odkryła ona transcendencję i związany z nią byt wieczny, będący dla niej miarą wszystkiego” 2. Dla Stein prawda nie jest teoretyczną wielkością, o której można coś wiedzieć, ale której nie musi uwzględnić się w życiu. Prawda należy do życia i musi być w nim urzeczywistniona.

Po tych własnych myślach biorę do ręki składającą się z sześciu rozdziałów pracę Stertenbrinka. Nie analizuje on w niej wielkich problemów, lecz podejmuje w formie rozważań konkretne, codzienne tematy, znaczące życie każdego człowieka, bo każdy przecież szuka sensu życia, wierzy, modli się, każdy zdobywa doświadczenia i stara się je dalej przekazać, żyje miłością i na swój sposób jest święty. Spróbujmy w wyznaczonym kontekście krótko zarysować aktualność życia i myśli Stein.

Stein jako osoba poszukująca

W autobiografii Stein pisze: „W marzeniach zawsze widziałam przede mną wspaniałą przyszłość, marzyłam o szczęściu i sławie; byłam przekonana, że jestem powołana do czegoś większego” 3. Stein poszukuje prawdy własnego istnienia, dlatego studiuje psychologię na uniwersytecie wrocławskim. Szybko odkrywa, że psychologia uprawiana jest w tym czasie „na wyczucie”, dlatego zwraca się ku metodzie pozwalającej jej na obcowanie w sposób naukowy „z samą rzeczą”. Jedzie do Getyngi, aby u Husserla studiować fenomenologię. W pracy doktorskiej zajmuje się problematyką Ja. Jest to temat Husserla, ale również doktorantki: badania istotowe mają rzucić światło w mroki istnienia własnej osoby. Badania istotowe uświadomiły Stein możliwości i granice fenomenologicznych analiz bytu człowieka, co było — między innymi — przyczyną jej głębokiego duchowego kryzysu. Nocna lektura autobiografii Teresy Wielkiej, u jej przyjaciółki H. Conrad– –Martius 4, latem 1921 roku, wiedzie Stein do spotkania z Bogiem. „To jest prawda!”

Stein szukała prawdy istnienia i znalazła ją w Bogu, ponieważ ta prawda nie jest w wiedzy, lecz w oddaniu. Bóg nie jest Bogiem nauki, lecz Bogiem miłości. Pełną i ostateczną odpowiedź na prawdę istnienia człowiek znajduje w Stwórcy. Przez Boga człowiek wie, skąd przyszedł, dokąd zmierza i kim jest. Dzięki Bogu człowiek wie, że jest powołany do czegoś większego.

Stein jako osoba wierząca

Po co żyję? Jaki sens ma moje istnienie? — pytania o „zakorzenienie” życia człowieka, o jego bytowe podstawy. Stein przyjechała do Getyngi jako osoba poszukująca (samej siebie). Z dwóch stron otrzymała wsparcie: od metody fenomenologicznej i od fenomenologów.

Badania czystych istot nie pozostawały bez wpływu na życie fenomenologów. Conrad–Martius, matka chrzestna Edyty Stein, tak pisze o wpływie badań fenomenologicznych na życie fenomenologów:

Może egzystować, lecz nie musi koniecznie. Ale właśnie owo może, ta możliwość egzystencji prowadzi do punktu, w którym ujawnia się egzystencjalny sens fenomenologii. Mówiono już o tym wiele, że prawie wszyscy fenomenolodzy w osobisty sposób weszli w obszar konkretnej rzeczywistości chrześcijańskiej. Reinach przyjął chrzest podczas urlopu z wojska… Najmocniejszym argumentem za ateizmem, w szczególnym sensie przeciw obszarowi Objawienia rzeczywistości specyficznie chrześcijańskiej była i jest pozorna niemożliwość rzeczy i treści będących przedmiotem wiary. W tej jednak chwili, w której odsłania się w oglądzie istotowym pełna istota rzeczy, a z nią możliwość istnienia, ateista musi przeżyć wstrząs. Czyż może on nie podjąć odpowiedzialności za zmierzenie się z pytaniem o egzystencję rzeczy, której istnienie nagle stało się możliwe w sensie wywierającym głębokie wrażenie? 5

Ponieważ w cytowanym tekście Conrad–Martius padło nazwisko Reinacha, dlatego kilka słów o Adolfie i Annie Reinach, którzy odegrali w życiu Stein niezwykłą rolę.

Reinach był znakomitym uczonym i pedagogiem. Za pomocą metody fenomenologicznej starał się odsłonić istotę przeżycia religijnego. „Mój plan jest bardzo skromny. Pragnę wyjść od przeżycia Boga, przeżycia poczucia bezpieczeństwa w Bogu i nic innego nie robić, jak tylko pokazać, że z punktu «obiektywnej» nauki takiemu przeżyciu nie można nic zarzucić” 6. Nie zrealizował do końca swego zamierzenia, zginął na froncie pod koniec roku 1917. Anna Reinach była osobą głęboko wierzącą. Jej postawa po utracie męża poruszyła do głębi Stein, która tak pisze o tym przeżyciu: „To było moje pierwsze spotkanie z krzyżem i boską mocą udzielaną tym, którzy go niosą… to była chwila, w której załamała się moja niewiara, wiara żydowska straciła znaczenie, Chrystus promieniował: Chrystus w tajemnicy Krzyża” 7.

Stein jako osoba modląca się

W krzyżu Chrystusa odkrywa Stein drogę Boga do człowieka i drogę człowieka do Boga. Sens życia człowieka polega, według Jana od Krzyża, na zjednoczeniu z Bogiem, do którego wszyscy są powołani. Nie ma żadnego zjednoczenia człowieka z Bogiem bez Chrystusa i jego krzyża. Wszyscy są powołani do naśladowania Chrystusa, aby stać się „drugim Chrystusem”. Życie chrześcijanina osiąga apogeum w mistycznym zjednoczeniu z Bogiem.

Wczucie jest szczególnym doświadczeniem rzeczywistości istnienia drugiej osoby. Przeżycie mistyczne jest szczególnym doświadczeniem rzeczywistości istnienia Boga. Mistyczne zjednoczenie przekształca duszę gruntownie, ono „zmienia” sposób jej istnienia: dusza zostaje „ubóstwiona”. Ponieważ dusza całkowicie powierza się Bogu, dlatego Bóg odsłania przed nią i włącza ją w tajemnice własnego życia. Aby dusza mogła całkowicie przyjąć Boga, musi być zupełnie pusta, wyzbyć się ostatecznie stworzenia i samej siebie. W mistycznym zjednoczeniu dusza wznosi się ku Stwórcy, który jest powołaniem wszelkiego stworzenia.

W mistycznym zjednoczeniu Bóg „dotyka” swoją istotą istoty duszy. Stein pisze: „Istota Boga nie jest niczym innym niż Jego byciem i Nim samym; On jest Osobą, Jego byt jest bytem osobowym. Wnętrze duszy jest punktem centralnym osobowego życia, właściwym miejscem jej spotkania z innym osobowym życiem. Kontakt osoby z osobą jest możliwy tylko we wnętrzu, w takim kontakcie jedna osoba ujawnia drugiej osobie swoje istnienie” 8. Pozbawiwszy się wszystkiego, dusza może dać Bogu tylko siebie, dając zaś siebie, staje się z Nim jednym. Na tym polega jej ubóstwienie. „Mistyczne zaręczyny są zjednoczeniem z trójjedynym Bogiem” 9.

Stein jako osoba nauczająca

Czym jest nauczanie? Przekazywaniem wiedzy? Nie tylko. Nauczający, przekazując wiedzę, równocześnie budzi, rozwija i umacnia postawę ucznia względem siebie samego, drugiego i tego wszystkiego, co jest. Coś takiego dokonuje się tylko na podstawie własnego doświadczenia, dlatego w nauczaniu tak ważny jest stosunek: mistrz — uczeń. Mistrz jest tym, który wprowadza ucznia do spotkania ze sobą, z drugim człowiekiem i Bogiem. W tym względzie Stein, jako osoba nauczająca, może być i jest mistrzem dla wielu. Zatrzymajmy się przy kilku opisach. „Jest stan spoczynku w Bogu, całkowitego zaprzestania wszelkiej duchowej działalności, w którym nie snuje się żadnych planów, nie podejmuje żadnych postanowień, nie działa, lecz całą przyszłość pozostawia się woli Bożej, powierza przeznaczeniu… o ile tylko pozwalam się wypełnić temu uczuciu, o tyle zaczyna wypełniać mnie nowe życie i bez żadnego udziału woli skłania mnie do nowej działalności” 10. Stein żyje wiarą i z wiary. Jako nauczycielka, mówi tylko o tym, „w jaki sposób można rozpocząć życie z Panem” 11. Bez przesady można powiedzieć, że im bardziej ktoś jest sobą, tym lepszym jest nauczycielem, a to przez przykład własnego życia. Mając dobrych nauczycieli–mistrzów, można stać się też dobrym nauczycielem. Stein miała mistrzów, np. E. Husserla, M. Schelera, A. Reinacha, św. Tomasza, św. Teresę Wielką, św. Jana od Krzyża. Stein pisze: „Religia nie jest czymś do cichego kącika, czymś na kilka uroczystych godzin, ona musi stać się fundamentem całego życia i to nie dla kilku wybranych, lecz dla każdego rzeczywistego chrześcijanina” 12. Jak aktualna jest myśl Stein, świadczy wypowiedź jednego ze współczesnych teologów, że chrześcijanin przyszłości musi być mistykiem. Życie oparte na osobistym spotkaniu z Bogiem jest najsilniejszym argumentem za istnieniem Absolutu. Kto wie z własnego doświadczenia, czym takie spotkanie jest, ten może też innych prowadzić do niego.

Stein jako osoba kochająca

Człowiek zdolny do głębokiego wczucia potrafi się z drugim „zjednoczyć”, wie, co się z drugim i w drugim dzieje. Nie ulega wątpliwości, że miłość jest podstawą wczucia, ona prowadzi do prawdziwego spotkania, „otwiera oczy” na egzystencję drugiego. Miłość „podwaja”, ubogaca życie kochającego. Kochający „wchodzi” w środek osoby kochanej, staje się z nią jednym. W perspektywie nauczania Jezusa każdy człowiek, bez żadnego wyjątku, jest bliźnim drugiego człowieka. Chrześcijaństwo jest wezwaniem do powszechnego umiłowania każdego człowieka. Przywołajmy słowa Stein, które nie straciły do dzisiaj nic na aktualności:

Naturalna miłość kieruje się ku temu lub owemu, ku tym, którzy złączeni są z nami więzami krwi, podobieństwem charakteru lub wspólnotą interesów. Inni są dla nas obcymi, tymi, którzy nas nic nie obchodzą, być może są dla nas wstrętni, z którymi, o ile to tylko możliwe, nie chcemy mieć żadnego kontaktu. Dla chrześcijanina nie ma żadnego obcego człowieka. Ten jest właśnie bliźnim, kto jest przed nami i nas najbardziej potrzebuje, bez znaczenia, czy jest mi sympatyczny czy nie, czy go lubię czy nie. 13

Stein jako osoba święta

Można zastanawiać się, na czym polega świętość Stein. Można pytać, dlaczego zostaje wyniesiona na ołtarze. Można szukać czegoś szczególnego w jej życiu i śmierci, ale „przecież miliony ludzie cierpiało tak samo jak ona lub jeszcze bardziej. Tak! Ale w przypadku Edyty Stein wiemy, z jaką postawą przyjęła przeznaczenie: ona ruszyła w ostatnią drogę bez goryczy i zwątpienia, gdyż była głęboko przekonana, że miłość do Boga zwycięży wszelką ludzką złość, jeśli tylko kochający kształtuje swoje życie w postawie Jezusa Chrystusa” 14.

Przedziwne drogi wiodą człowieka do Boga. Jedną z takich przedziwnych dróg — od ateizmu po mistyczne zjednoczenie — przeszła Edyta Stein. Jej życie i śmierć jest w tym sensie aktualne i stanowi misję dla współczesności, że daje każdemu człowiekowi wiele do myślenia nad własnym poszukiwaniem sensu życia, nad życiem z wiary, nadziei i miłości. Każdy człowiek jest „w drodze” do siebie samego, drugiego człowieka i Boga. Każdy pragnie „odnaleźć” siebie i ofiarować drugiej Osobie. Doświadczenia zdobyte i opisane przez Edytę Stein nie straciły nic na aktualności, gdyż są wyrazem stałego i powszechnego pragnienia wiecznego szczęścia, dającego znać o sobie w każdym człowieku. I to jest, jeśli tak można powiedzieć, indywidualny, kierujący się ku poszczególnym ludziom, wymiar aktualnej misji Edyty Stein. Jest jeszcze inny wymiar, który nazywam wymiarem zbiorowym, ponieważ kieruje się on do narodów, kultur i wyznań. Europa jest na drodze ku jedności. Jedności nie osiągnie się przez unifikację, lecz przez zachowanie narodowych, kulturowych i wyznaniowych wartości. A to zaś jest jedynie możliwe w prawdziwym spotkaniu, które charakteryzuje się przez „pozwolenie–bycia–drugiemu–takim–jakim–on–jest”. Zjednoczenie Europy będzie możliwe tylko wtedy, kiedy Niemcy pozostaną Niemcami, a Polacy Polakami, podobnie z innymi narodowościami, kiedy chrześcijanie pozostaną chrześcijanami, a żydzi żydami, podobnie z innymi wyznaniami. Wspólną przyszłość można kształtować tylko przez wspólne podjęcie przyszłości. Zadanie delikatne i trudne, nie można zwlekać, chodzi przecież o wspólną przyszłość, która z tylu stron jest zagrożona. W tym wymiarze zbiorowym aktualność misji Edyty Stein wydaje mi się niezwykła. Trzeba ją podjąć dla dobra narodów, kultur i wyznań.

ks. Jerzy Machnacz

W Drodze  nr 12 (304) 1998